Full Metal Alchemist
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.
Full Metal Alchemist

RPG o FMA.
 
IndeksIndeks  PortalePortale  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  Zaloguj  

 

 Moje FF :3

Go down 
AutorWiadomość
Pazur
Chimera
Pazur


Female Liczba postów : 492
Registration date : 30/12/2007

Dane Osobowe
Życie:
Moje FF :3 Left_bar_bleue100/100Moje FF :3 Empty_bar_bleue  (100/100)
Imię: Pazur
Nazwisko: Ookami

Moje FF :3 Empty
PisanieTemat: Moje FF :3   Moje FF :3 Icon_minitimeWto Sty 01, 2008 11:34 pm

A oto moje przewspaniałe opowiadanie o FMA :3

Podobno słowa mogą ranić bardziej niż jakikolwiek błąd. Podobno czas nie goi ran, lecz tylko uczy nas przyzwyczaić się do wciąż rosnącego
bólu. Ludzie co prawda potrafią być okrutni, lecz nie zawsze wyjść z tego musi coś złego, jednak, rzadko kiedy wychodzi coś dobrze. Krew... Widok krwi, dla niektórych zwykła błahostka, dla innych najgorszy koszmar. Wieść, że osoba bliska sercu, straciła właśnie dar życia, jest bólem, który trudno porównać do jakiegoś innego.


- Dlaczego teraz? Dlaczego w tej chwili? Powiedz...- czarnowłosa dziewczyna wpatrywała się w nagrobek, co i raz ocierając łzy. Jej kruczoczarne włosy, opadały na drżące ramiona, a czerwone oczy starały się nie ukazywać, jak bardzo przeżywa śmierć najbliższego. Stojący nieopodal ludzie, patrzyli na siebie bez słowa, nikt nie miał odwagi, nikt nie mógł wykrztusić słowa, zbyt wielki to był ból.
- Nie możesz stać tutaj cały dzień. On już nie wróci. - Młody mężczyzna, o krótkich czarnych włosach, położył rękę na jej ramieniu. Twarz dziewczyny zwróciła się w jego stronę, po policzkach znów potoczyły się łzy. Zapominając o tym, że choć nie przepada za rozmówcą, przytuliła się do niego, płacząc coraz bardziej. Miała zaledwie 15 lat, a już straciła i matkę i ojca i swojego ukochanego.
- Nic Ci go już nie zwróci Paz. - szepnął kobiecy głos, dochodzący z tłumu zebranych, na cmentarzu ludzi. Mężczyzna objął ją ramieniem i rzucił bukiet kwiatów na grób, zasłaniając wykute na nim litery. Odwrócił się wraz z przytuloną do niego dziewczyną i ruszył wolno w stronę żelaznej bramy.

Ś.P
Alphonse Elric
Lat 15
Zginął w wypadku samochodowym.


~~**~~

Deszcz bębnił o parapet, wolno, jakby starając się dopasować do sytuacji. Stukot długopisu odbijał się echem po pomieszczeniu, a wykonawczyni tego zajęcia wpatrywała się beznamiętnie w stos papierów stojących na biurku. Zerknęła kątem oka na zegar, dochodziła północ, godzina wspomnień, strasznych wspomnień, których próbowała się pozbyć od roku. Nie było nocy, dnia w, którym nie wspomniała by o tragedii, którą przeżyła. Wolno sięgnęła po stojące na biurku zdjęcie. Ukazywało ono blondwłosego, uśmiechającego się chłopaka, obejmującego czarnowłosą dziewczynę. Trudno odrzecz, ale na zdjęciu nie mieli więcej niż 15 lat. Mieli przed sobą przyszłość, niezbyt zachęcającą, ale jednak przyszłość. Odłożyła zdjęcie i uderzyła pięścią o biurko. Dlaczego? Dlaczego to właśnie w tedy, wtedy gdy miał ją poprosić, otworzyć następny etap w jej nędznym życiu, jakiś człowiek musiał to wszystko zakończyć. Dlaczego? Bo życie jest niesprawiedliwe. Zawyła i zakryła twarz w rękach. Nie lubiła płakać, do czasu pogrzebu nawet nie potrafiła, a teraz? Płacze przy każdym wspomnieniu, a...deszcz płaczę wraz z nią. Ktoś zapukał do drzwi. Dźwięk dobiegł do jej uszy, ale nie odważyła się poruszyć, nie ważne jak ważnym gościem mógł się okazać przybysz. Nie potrafiła rozmawiać w takiej sytuacji, nie potrafiła się pozbyć tego uczucia, że nawet jeśli obudzi się następnego dnia, nie zobaczy go przy sobie. Pukanie stawało się coraz głośniejsze, nie mogla dalej ignorować przybysza, opuściła powoli ręce.
- Wejść. - rzuciła drżącym, ochrypłym i zmęczonym głosem. Starała się wyglądać normalnie, spokojnie, lecz coś nie pozwalało jej na to. Nieproszonym gościem okazała się blond włosa kobieta o bordowych oczach. Zamknęła za sobą drzwi i spojrzała na siedzącą dziewczynę, która z trudem podtrzymywała się ręką.
- Jak się czujesz? - kobieta miała głos troskliwy, choć władczy. Usiadła naprzeciw biurka, czekając na odpowiedź. Czarnowłosa przymknęła oczy i spojrzała gdzieś w bok. Jak się czuła? Na pewno lepiej, niż pięć minut temu, przybysz nie okazał się kolejnym nudnym posłańcem, jakaś odmiana. Przeniosła wzrok na rozmówczynie, nie miała już na nic siły, równie dobrze rzuciła by się pod samochód, lecz nie mogła teraz wszystkiego zostawić.
- Wspomnienia wciąż bolą, ale zaczęłam się przyzwyczaić. Choć wojsko to ostatnia rzecz w, której chciałam się znaleźć. - ostatnie zdanie dodała, z nieukrywaną ironią. Starała się nigdy nie ukrywać własnego zdania, choć czasami przychodziło jej to ciężko. Cieszyła się również, że przybyłej kobiecie nie towarzyszył, mężczyzna o, krótkich czarnych włosach i podłym uśmiechu. Na samo wspomnienie pułkownika, znów łzy nabiegły jej do oczu. Ze wszystkim co ją otaczało, coś wiązało się z nim. Wojsko, więzienie, nawet ten stos papierów przed nią. Podniosła się z krzesła i spojrzała na białą ścianę. Ubrana była w standardowy wojskowy strój. Granatowa bluza i spodnie, odróżniała się wyłącznie tym, że w połowie nie była człowiekiem. Na co dzień, starała się nie odstawać zbytnio od reszty, zresztą ludzie z, którymi pracowała, przywykli już do jej napadów złości. Spuściła głowę, czemu zgodziła się na tą propozycję? Co ją podkusiło do tego by przystąpić do wojska, przecież od najmłodszych lat żywiła do nich wielką nienawiść.
- Co tam u Ro...Pułkownika? - Powstrzymała się od wymówienia imienia, była zbyt niska stopniem, by mówić po imieniu. Kobieta spojrzała w jej stronę, zdziwiona postawionym pytaniem. Ogon dziewczyny zakołysał się lekko i tylko po tym można było dostrzec jakiś ruch. Nagle coś wezbrało w niej, jakaś mała cząstka podpowiadała jej, że nic nie jest jeszcze stracone. Uniosła głowę ku górze i odwróciła się na pięcie w stronę gościa.
- Wskrzeszę Al'a, nie ważne jaką cenę będę musiała zapłacić, on jest dla mnie zbyt ważny. - Ton jej głosu, zmienił się, z załamanej dziewczyny, zrodziła się znów ta sama dumna i nieposłuszna istota, jaką była ona sama kiedyś. Skierowała się do drzwi, w tej chwili nic, ani nikt, nie mógł jej zatrzymać, to była tylko jej sprawa, i jeśli przyjdzie jej zginąć, to zginie. Ostatnią rzeczą jaką widziała, za nim opuściła Centrale, była wyraźnie przestraszona twarz jej przybranej matki. Już dawno uświadomiła sobie, że jeśli sama czegoś nie zrobi, nikt inny nie zrobi tego za nią. Przystanęła parę metrów od Centrali. Gdzie ma się udać? Do transmutacji potrzebna jest duża przestrzeń, a oprócz placu wojskowego, nie było nic dostatecznie dużego. Zastrzygła jednym uchem i postąpiła krok naprzód, który następnie wolno przerodził się w bieg.
- Uwierz mi, nie będę żyć bez Ciebie. - Rzuciła te słowa na wiatr, przebiegając przez coraz to węższe uliczki. Zatrzymała się dopiero przy starym, wyraźnie nie używanym domu. Do kogo należał i kto w nim kiedyś mieszkał, tego nie wiedziała, wiedziała jednak, że było w ni wystarczająco dużo miejsca. Otworzyła drzwi i wsunęła głowę do środka, sprawdzając czy na pewno dom, jak mawiano jest opuszczony. Po względnych oględzinach terenu, weszła do budynku zamykając drzwi. Odsunęła parę niepotrzebnych mebli na bok i zaczęła szkicować kredą okrąg. Deszcz znów zaczął padać, po brudnych szybach spływały krople wody, a na dworze nie pozostał już nikt, ale czy na pewno? Usłyszała czyjeś głosy, dochodzące zza szyby. Wojsko? A może jednak właściciele?
- Wchodzimy na mój rozkaz. Mamy ją jedynie pochwycić, a nie zabić, zrozumiano? - Ktoś popchnął drzwi, kreda wolno dojechała do miejsca kończącego krąg. Dziewczyna podniosła się, ale nie odwróciła w stronę przybyłych, jakże nieproszonych gości. Nadstawiła tylko uszy i pokręciła z wolna głową. Co oni chcą uzyskać? Przed czym chcą ja chronić? Nie przewidywała najmniejszego sensu lub powodu dla, którego to robili. Kucnęła niespodziewanie i przyłożyła ręce do kręgu, nic już się nie liczyło.

It’s in the blood, it’s in the blood
I met my love, before I was born
She wanted love, I taste of blood
She bit my lip, and drank my war
From years before, from years before.


Wszystko co się działo potem, było widziane jakby przez mgłę. Krzyk, ból, krew... Podtrzymywała się jedną ręką, była cała we krwi. Nie sądziła, że jej się uda, to tego, nie sądziła, że sama przeżyję. Uśmiechnęła się do siebie kątem wargi i upadła, tracąc świadomość tego, co wydarzyło się dalej...

~~**~~
Obudziło ją słońce, wbijające się przez zasłonięte okna. Gdzie się znajdowała i kto ją tu przyniósł, nie wiedziała. Rozejrzała się po pomieszczeniu, białe ściany, sufit, pościel, tylko jedno przychodziło na myśl: szpital. Podniosła się z wolna, i oparła plecami o poduszki. Była sama, na stoliku obok niej stal bukiet kwiatów, widocznie ktoś ją odwiedził w momencie gdy była nieprzytomna. Zmrużyła oczy, wciąż była osłabiona jednak, nie aż tak by znów zasnąć. Usłyszała skrzypienie drzwi i widocznie szczęśliwe glosy. Osoba, którą zobaczyła, mogła zobaczyć tylko w snach i dalekiej przeszłości. W drzwiach stał, odwrócony do niej blondynek z widocznie uśmiechniętą, lecz zakłopotaną miną.
- Dobrze. Wejdę tylko na chwile, sprawdzę czy się przebudziła. - Jego głos brzmiał spokojnie, a zarazem troskliwie. Zwrócił oczy w stronę siedzącej dziewczyny i uśmiechnął się jeszcze bardziej. Euforia, której doznała czarnowłosa, przebijała nawet ból, który przeżyła po jego śmierci. Oto stał przed nią, ten sam, w tym samym wieku, ten, którego kochała i zawsze będzie kochać. Czerwony płaszcz blondyna podnosił się i opadał z każdym postawionym krokiem. Nie chciała wiedzieć, co musiała oddać, by go znów mieć przy sobie, ważne, że znów są razem.
Drzwi otworzyły się szerzej i do pokoju wpadł po kolei: kruczoczarny mężczyzna, blond włosy chłopaka i blond włosa kobieta, z którą widziała się niedawno.
- Mówiłam, żeby im nie przeszkadzać. - Rzuciła lekko zażenowana blondynka, wolno podnosząc się z ziemi. Mężczyzna wymamrotał coś pod nosem, i otrzepała mundur. Podszedł z wolna do dwójki zagadanych nastolatków, przerywając im przy tym rozmowę. Twarz miał poważną, nie czekał na pozwolenie głosu. Przymknął na chwilę oczy i zaczął wypowiedź.
- Jesteś świadoma tego co zrobiłaś? - Zaczął spokojnie, patrząc na dziewczynę. Skierowała swój wzrok zza okno, na deszcz. Na deszcz, który nieustannie padał, od dnia pogrzebu do dziś. Nie mając pojęcia co mu odpowiedzieć, jak mu wyrazić to co czuła przez ten rok. Podniosła z wolna wzrok, spoglądając w zimne oczy mężczyzny. Nie za bardzo miała chęć na rozmowę, lecz wiedziała, że on i tak nie ustąpi.
- Jestem. Jestem pewna, że zapłaciłam cenę, której na pewno nie będę żałować. Możliwe, że jestem głupia, możliwe, że ten plan był idiotyczny, wiem jednak, że nie poświęciłam się nadaremnie. - Nic nie powiedział, wpatrywał się tylko w nią. Nastała głucha cisza, nikt nie miał odwagi by się poruszyć, wszyscy wpatrywali się w rozmawiającą dwójkę. Czarnowłosa nie wiedziała czego ma się spodziewać, nie wiedziała do czego wojsko może być zdolne, i nie chciała wiedzieć.
- Straciłaś nogę i rękę. Rodzi nam się nowy Stalowy, lecz na pewno lepszy. - Na jego twarzy wymalował się uśmiech. Czerwonooka spojrzała na zebranych, na ludzi, którzy mimo tego co zrobiła, mimo tego jak wyglądała, byli przy niej, nawet teraz. Zagłębiła się na chwilę w swoich myślach. Ale co teraz pocznie? Co teraz będzie z nią i z Al'em? Jak wytłumaczy wojsku, skąd on się tutaj wziął? Skierowała wzrok na blondaska. Chłopak pochłonięty był rozmową z pielęgniarką, widocznie nie była ona zbyt ciekawa. Zaśmiała się widząc zakłopotanie w jego oczach, zastanowiła się kiedy wypuszczą ją z tego psychiatryka. Przed czy po tym jak dostanie świra.
- Czyli podsumowując: Ma się nie ruszać do czasu, aż dostanie protezy? Już ja się o to zatroszczę. - Na jego ustach zagościł złośliwy uśmiech, pożegnał się z pielęgniarką i rzucił parę słów w stronę zebranych w pokoju ludzi. Przysiadł na łóżku dziewczyny i spojrzał jej w oczy.
- Zaraz cię stąd wywieziemy Paz. Dręczy mnie tylko jedna myśl. Jak udało Ci się mnie przywrócić?. - Nie odpowiedziała, choć sama doskonale, znała odpowiedź na te pytanie.

Drugi rozdział już wkrótce! :3 czekajcie na wydanie za 2 tygodnie w swoich kioskach XDD
Powrót do góry Go down
 
Moje FF :3
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Full Metal Alchemist :: Full Metal Alchemist :: Fan Fiction-
Skocz do: